czwartek, 13 października 2011

Powakacyjna rzeczywistość, cud facebooka i placki z dynią

Czas leci jak wieczorna woda z kranu, podczas mycia zębów moich dzieci. Czyli za szybko. 

              Refleksja ta naszła mnie podczas chwilki spokoju pomiędzy smażeniem placków z dynią a wieczornymi "Faktami", kiedy to wygnawszy (bez wyrzutów sumienia) dzieci do ich pokojów, ustanowiliśmy w salonie "strefę  ciszy" i cieszyliśmy się 30 minutami spokoju.
            M naszło także i zaczął obdzwaniać znajomych... okazało się, że są oni bardziej na bieżąco z nami niż my z nimi, a to za sprawą cudownej mocy facebooka i niniejszego bloga. Tzn. byli bardziej na bieżąco, bo ostatnio coś się u nas (mnie) zacięło i cisza w eterze. 

          Spieszę więc wyjaśnić ... czas mi się zaciął, doba ni jak nie chce się rozciągnąć, a ja po wakacyjach jeszcze na tory szarej codzienności nie zdążyłam wskoczyć ... do dziś. 
Nie mały udział w tym stanie rzeczy ma fakt, iż Biedronka do przedszkola zaczęła przecierać szlak, a idzie jej to co najmniej w kratkę (pamięć krótka bywa i zdążyłam już zapomnieć, że dzieci w przedszkolu lubią chorować, a moje jeszcze w przeciągu minionego roku rozpieściły mnie swoją niechorowalnością).

No więc przez wrzesień goniłam w piętkę, z czasem i organizacją logistyczną dnia pracy przeciętnej polskiej rodziny 2+2.  

Koś powie są jeszcze wieczory .... ależ są! Tylko, że jeśli jest się mną, to przymus perfekcyjnego wykonywania każdej pierdoły (z pisaniem postów włącznie) jest na tyle upierdliwy, że łatwiej mi było powiedzieć ...."Zrobię to jurto". A może to tylko taka wymówka dla tej części mojej osobowości, którą czasem bierze we władanie prokrastynator ;)

Jak by nie było po drodze od czerwca wiele się przydarzyło: 10-cio lecie małżeństwa (!!!), rodzinne wakanejszyn z objazdem po państwach ościennych, długo oczekiwane wystawienie działki na sprzedaż (alleluja i do przodu!), rozpoczęcie roku szkolnego, "wykrycie" dziury budżetowej w domowych finansach rodem z Grecji, wybory parlamentarne (Palikot, przegrana PiS-u ,  i teraz po Irlandii będziemy czekali w Polsce na Budapeszt w wydaniu Prezesa "Boże coś Polskę..." Kaczyńskiego)....

Wenecja, wakacje, wybory ... to za mną, w najbliższej przyszłości czeka mnie, pasowanie na przedszkolaka, spotkanie trzeciego stopnia z dynią ... ehhh, a potem to już zimowe impresje.


ps. polecam przepis na wspaniałe placki ziemniaczane z dynią ... palce lizać :)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Witam!
Okres jesienny to często czas kiedy zaczynamy spowalniać i zastanawiać się nad życiem i sobą. Mnie również naszła refleksja nad relacjami międzyludzkimi i zrozumieniem człowieka przez człowieka( a tu okazuje się, że są ogromne rozbieżności). Życie jest bardzo krótkie i nie należy go marnować na wymyślone problemy ale każdego dnia dziękować za to co się ma czyli że jestem zdrowa( mam na mysli poważne choroby),mam rodzinę, gdzie mieszkac i za co żyć. Myślę również że żyć należy pozwolić też innym i to w taki sposób jakim to oni chcą a nie w/g własnego wzorca, zwłaszcza, że samemu tego sie nie akceptuje. Wymyślanie absurdalnych ocen o ludziach i to najbliższych w tym wypadku o własnej matce nie powinno mieć miejsca zwłaszcza że te "fakty" nie są prawdziwe. Sama jesteś matką a dzieci dorastają i w przyszłości także będą oceniać i wielokrotnie negować twoje decyzje i zachowania, które nie zawszę będą słuszne i prawidłowe, bo takie jest życie. Mam tylko nadzieję że one będą miały więcej miłości i daru rozumienia innych niż ty i nie będziesz musiała cierpieć z powodu niesłusznych oskarżeń.
Życzę udanego dnia

Anonimowy pisze...

Zal mi ciebie dziewczyno. Jesteś matką? a jak traktujesz własną!Zadna nawet najgorsza matka nie zasługuje na to by nazwać ją Toksyczną.Poprzednik który skomentował powyższe słusznie pisze - o miłości. W tobie jest tyle nienawiści że aż strach pomyśleć jak ty wychowasz własne dzieci, jakie wzorce im przekażesz- nienawiść do własnej matki? W twoim bloggu jest wiele sprzeczności, z jednej strony ciepło piszesz o dzieciństwie, planowałaś budowę wspólnego domu z matką ( wtedy nie była toksyczna? )a z trzeciej ziejesz do niej nienawiścią.To jak to w końcu jest.Zastanów się nad sobą i tym co robisz swoim bliskim. Czas leci szybko i może ci go zabraknąć aby naprawić to co teraz zrobiłaś. Życzę ci tego z całego serca.

Marta pisze...

Odpowiadając na powyższe komentarze, dziękuję, że zechcieliście wyrazić swoje zdanie. Szkoda, że zabrakło przy tym odrobiny konstruktywnej myśli. Być może mieliście więcej szczęścia i nie doświadczyliście wychowania w dysfunkcyjnej rodzinie. Jak by nie było nieuprawnione są twierdzenia w stylu " zwłaszcza, że te "fakty" nie są prawdziwe" , gdyż dotyczą one mojego życia i jest to moja ocena przeszłości, Wy zaś jesteście osobami postronnymi - ciekawe na jakiej podstawie wydane zostało tak kategoryczne twierdzenia o kłamstwie?

No cóż ... jak widać jest wielu ludzi którzy nie radzą sobie emocjonalnie, zamiast uważnie posłuchać, przemyśleć wydają kategoryczne sądy na tematy o których nie mogą mieć zielonego pojęcia. To smutne, że aby podnieść własne poczucie wartości i swoje samopoczucie jedyne co potraficie to bezwzględna krytyka, pozbawiona konstruktywnych rozwiązań, czy cienia autorefleksji.
Polecam lekturę kilku artykułów, być może wówczas nie co więcej przemyślicie i w przyszłości swoje zdanie będziecie wyrażać w sposób bardziej asertywny.
1) http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=101&Itemid=66
2) http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=20&Itemid=66
3) http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=44&Itemid=66

Co do stwierdzenia "Myślę również że żyć należy pozwolić też innym i to w taki sposób jakim to oni chcą a nie w/g własnego wzorca, zwłaszcza, że samemu tego sie nie akceptuje." - zgadzam się w pełni z tym zdaniem. zajęło mi trochę czasu zanim zrozumiałam dwa bardzo ważne fakty:
1) moja matka ma prawo żyć jak zechce - także w kłamstwie, ułudzie ideału jaki sobie stworzyła; moje pragnienie wyrażone słowami "gdyby zechciała zrozumieć" wyraża tęsknotę za "ciepłą, kochającą mamą" i teraz wiem, że nigdy nie zostanie zaspokojone i to bardzo boli.
2) moja matka ma prawo żyć jak chce, ale i ja mam prawo - nie dać siebie poniżać, obrażać, mam prawo chronić się przed psychicznym i mentalnym znęcaniem się nade mną. A ponieważ ona nie zmieni się to ja muszę zadbać o siebie i swoje zdrowie psychiczne, i dobro mojej rodziny - mam prawo powiedzieć dość temu układowi i żyć własnym życiem, bez matki.
3) nie istnieje obowiązek kochania rodziców, zwłaszcza takich którzy krzywdzili psychicznie i fizycznie swoje dzieci; szanuję moja matkę tak jak każdego obcego mi człowieka - z poczucia, że każdemu należy się elementarny szacunek; szacunek jako do matki, czy miłość z tytułu, że jest moją matką - no cóż, nie wystarczy urodzić dziecko by oczekiwać od dziecka z tego powodu szacunku czy miłości, na to trzeba sobie nie jako zapracować.

kwiatek na bagnach pisze...

No, dobrze, ze dziewczyna nazwała rzecz po imieniu. Toksyczna znaczy tyle co zatruwająca. Szkoda, że nie powiedziano tu dosadniej: kryminalna, podpadająca pod paragraf. Są już na szczęście - nawet w zjednoczonej Europie - takie kraje, gdzie ludzi tak traktujących własne dzieci nie pozostawia się samym sobie, gdzie nie ma społecznego przyzwolenia na krzywdzenie, gdzie toksycznych rodziców pozbawia się praw rodzicielskich, a toksycznym dziadkom zabrania kontaktów z wnukami. Polska jak zwykle 100lat za Murzynami, zwłaszcza w temacie przemocy:(