piątek, 5 kwietnia 2013

Wyboista droga

"Dorośli nigdy nie rozumieją niczego sami i dzieci są zmęczone wiecznym udzielaniem im wyjaśnień." (Antoine de Saint-Exupéry — Mały Książę)

           
             
Od dawna nie zaglądałam do tego bloga, tak jak do mojego pamiętnika... tego pisanego, intymnego, tylko dla mnie. Wiele rzeczy po drodze wydarzyło się, zaangażowałam się w nowe projekty ... życie, życie pędzi tak szybko i zanim się obejrzałam minęło niemal 6 miesięcy. 
Mimo, że blog mój nie jest zbyt żwawo prowadzony od czasu do czasu pojawiają się nowe komentarze pod wpisami, zwłaszcza pod jednym "Toksyczna matka". Czasami zaglądam tu tylko po to by je poczytać, bardzo mnie poruszają, są żywym świadectwem, że problem w relacjach między nami dorosłymi dziećmi a naszymi rodzicami, toksycznymi rodzicami, nie jest problemem marginalnym. Dotyka wielu osób, jak pokazują komentarze, jesteście w różnym wieku, na różnych etapach drogi do wolności, do siebie ... bardzo wyboistej drogi.

                Rok temu zaczęłam czytać blog dziewczyny, która zmaga się z tym samym : ze swoją przeszłością, wychowaniem, z poczuciem winy, gniewu, nienawiści, z samą sobą ( boże, skąd ja to znam :) ) ... chce odnaleźć swoją drogę, siebie aby móc żyć pełna piersią bez widma matki na karku. Jeśli macie ochotę tam zajrzeć, zobaczyć jak wygląda jej droga kliknijcie "Poradzę sobie". Natomiast miesiąc temu zakończyłam swoją terapię. Wiem, że nie otworzyłam wszystkich zatęchłych słoików z mojej ukrytej, zakurzonej i unikanej piwnicy przeszłości, ale otworzyłam ich wystarczająco wiele by odnaleźć siebie, by zrozumieć kim jestem, czego pragnę i by odnaleźć siłę i odwagę do samodzielnego życia bez mamusi na karku.

                 To wszystko, koniec terapii, blog "poradzesobie", dziewczyna, z którą mam nadzieje się kiedyś spotkać,oraz komentarze pod moim wpisem sprawiły, że postanowiłam pokazać Wam moja drogę, oraz kawałek mojej historii. Mój blog, który miał traktować o tym jak to jest być mamą z wyboru, świadomą mamą, niedoskonałą mamą, miał być trochę poważny, trochę sarkastyczny i z przymrużeniem oka na chwilę zmieni swój wizerunek. Stanie się zapisem, retrospektywnym spojrzeniem w przeszłość, świadectwem, że tylko od nas zależy nasze życie, i tylko w naszych rękach jest klucz do uwolnienia się spod wpływu toksycznego rodzica.

               Od jakiegoś już czasu tłukła się mi ta myśl, aby spisać swoje doświadczenia, pokazać bez ubarwiania jak to jest być dzieckiem narcystycznego rodzica, toksycznej matki, jakie są efekty przesiąkania tymi toksynami, dzień po dniu od narodzin, jak człowiek zaczyna balansować na granicy, wkracza na równię pochyła i niemal stacza się do samego dna beznadziejności, oraz że warto znaleźć w sobie odrobinę odwagi i ciut siły aby walczyć, walczyć o zmiany, o prawdę i o siebie. 

Bo to nie jest tak, że my mamy tylko dwa wybory: uciec albo ulec, poddać się albo znienawidzić. Możemy pójść własną drogą, tylko trzeba ją odnaleźć.

Brak komentarzy: