środa, 1 czerwca 2011

Zakichane lato!


           Przyszła wiosna, ciepełko ( a w tym tygodniu wręcz piekarnik) , słoneczko i ..... katar sienny u Pierwszego. Od marca zdążyliśmy powalczyć z alergicznym zapaleniem spojówek, które zaatakowało nas w tym roku wyjątkowo szybko bo na samym początku sezony pyleń, i wciąż, nieprzerwanie walczymy z katarem siennym. Tona tabletek, sprayów do nosa, chusteczek, dieta wykluczająca reakcje krzyżowe... i co .... i guzik z pętelką , nic nie jest lepiej! Ehhhhh...

 Uwielbiam słońce i ciepło ale ostatnimi czasy lato zaczyna mi się kojarzyć z jednym... wiecznym katarem i zatkanym nosem u Pierwszego a teraz jeszcze kaszlem ... zaczynam się zastanawiać czy uda nam się uniknąć astmy oskrzelowej w niedalekiej przyszłości. A jeszcze 3 lata temu nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedyś będę rozważać taką ewentualność... No tak, ale nie myślałam także i o tym, że Pierwszy zamiast pozbywać się alergii będzie ją konwertował na inny format : z pokarmowego na wziewny :(. 

I kiedy tak siedziałam, i od rana kontemplowałam: słoneczko, wietrzną pogodę - dumając nad tym czy Pierwszego zatka  katar przed południem czy po południu (wszak dzisiejsza pogoda to raj dla  pyłków , mniejszy dla nosów alergików) znalazłam w sieci ciekawy artykuł Doroty Abramowicz "Dzieciom z Pomorza (...) nie służy nadmorski klimat"... Zapraszam do lektury!




"Dorośli nigdy nie rozumieją niczego sami i dzieci są zmęczone wiecznym udzielaniem im wyjaśnień." (Antoine de Saint-Exupéry — Mały Książę)



Brak komentarzy: