niedziela, 19 grudnia 2010

Jacy jesteśmy. Czyli o tym co zęby mają wspólnego dorastaniem rodzica.

Niedawno pisałam o zębie Pierwszego... że rosną szóstki  ( na marginesie to już wyrosły) ... że jedynka się ruchawa zrobiła... że Matce tłucze się pod kopułą iż synek przestaje być synkiem a staję się chłopem na schwał, niezależnym, z własnym zdaniem (ale to akurat miał od urodzenia) i do tego z własnymi stałymi zębami!

Coś w tych zębach być musi, jakaś symbolika czy coś, bo Matka już myślała że te nowości i upgrady w paszczy Pierwszego przetrawiła, kiedy z tym samym okrzykiem dumy, zdziwienia i zaskoczenia odkryła dziś że Pierwszemu pod ruchawą jedynką wyrasta NOWA ULEPSZONA JEDYNKA w wersji 2.0. 

Za tą myślą poleciała następna... a zasadniczo myślo-pytanie "czy już mi tak zostanie, że każdy ząb w taki zachwyt i osłupienie mnie będzie wprawiał? że oczadzieję w tej kwestii jak nie co ponad 6 lat temu kiedy Pierwszemu ( no i rodzicom jego) pierwsze ząbki dawały się we znaki? I czy to oznacza, że mi już tak zostanie? Każda rzecz- symbol dorastania i dojrzewania będzie wprawiał mnie w stan pomroczności? No bo jak ja nad tym zębem tak się trzęsę to co będzie np. podczas komunii?!"

No i biedne to moje dziecko, na razie jeszcze nie kuma jakie odpały łapie jego macierz w takich chwilach, ale Pierwszy rośnie i już nie długo zacznie stukać się w głowę jak mu zacznę takie piania urządzać przy innych okazjach dowodzących niezbicie że rośnie i dorasta i tak już mu  zostanie....

I jeszcze jedno na koniec.... pomimo swojego 7 letniego stażu na etacie Matka, wciąż z zaskoczeniem i na nowo odkrywam jak dzieci bezbłędnie odsłaniają przed nami to jacy jesteśmy naprawdę. Tak było z zębem Pierwszego. Myślałam o sobie, że taka twardo stojąca na ziemi jestem, czasami romantyczka, dosyć empatyczna, ale poukładana, rzeczowa jednak, pragmatyczka, co to nie rozczula się nad każdym ... zębem? Bo przecież wiadomo że dzieci rosną ... a tu proszę, temat zębów Pierwszego co chwilę skłania do przemyśleń natury egzystencjalnej... oj biedne to moje dziecko... 

Ciekawe czego się jeszcze dowiem o sobie za jego pośrednictwem?





"Dorośli nigdy nie rozumieją niczego sami i dzieci są zmęczone wiecznym udzielaniem im wyjaśnień." (Antoine de Saint-Exupéry — Mały Książę)

Brak komentarzy: